Trochę słońca na pochmurny dzień, czyli ciepło Meksyku w kąciku do czytania
A little bit of Sun for a cloudy day, or the Mexican and warm reading nook
Podkład muzyczny (Background music): Rocky Martin – „Livin’ La Vida Loca”
Zimno. Mokro. Szaro. Nieprzyjemnie. Za oknem.
Ciepło. Sucho. Kolorowo. Fajnie. W domu.
Opowiadając o Bloggers Zone na targach Home Decor, pokazałam Wam zaaranżowany przez nas kącik do czytania i wspomniałam, że u siebie też taki mam, ale w wersji mikro. Ten poznański różnił się stylistycznie i kolorystycznie od mojego, ale jeden element jednak pozostał wspólny – bujany fotel. W nim właśnie uwielbiam zasiadać i oddawać się lekturze. To są te chwile, gdy trudno się do mnie dodzwonić, ponieważ jest mi zbyt dobrze, by przerwać czas relaksu (jak śpiewali Andrzej i Eliza. Czy ktoś ich jeszcze pamięta???).
Kącik urządziłam koło kawałka ściany z prawdziwymi meksykańskimi kafelkami talaveras i krwistoczerwonego regału vintage z okuciami w stylu Santa Fe, na którym trzymam część biblioteczki. Fotel, wymoszczony meksykańskim kocem serape i poduchą w przepięknej poszewce Melli Mello, nie chce wypuszczać z objęć. I tak sobie tam siedzę, czytam „Voyage” o Meksyku (oczywiście…), popijam antybiotyk (na szczęście już ostatni dzień) herbatką w filiżance z kolekcji egzotycznej Seltmann Weiden (o tej manufakturze wkrótce napiszę więcej) i czego trzeba mi więcej? Może tylko słońca, ale mój latynoski azyl spełnia swą rolę naprawdę dobrze.
Każdy ma swoje małe codzienne luksusiki. Ten jest mój.
Optymizm i energia stylu meksykańskiego lub ogólnie pojętego boho jest, przynajmniej dla mnie, lekiem na całe zło. Ciekawe, że świetnie się komponują nawet z niderlandzką klasyką i elegancją, co widzieliśmy na przykładzie domu Dirka Jana Kineta, belgijskiego antykwariusza w Meksyku. Co więcej, wspomniana wcześniej marka Melli Mello, podobnie jak moje ukochane PIP Studio, pochodzi z Holandii, a w żadnym z ich projektów nie znajdziecie ani jednej flamandzkiej kropli. To raczej szaleństwo w duchu Cataliny Estrady, łączącej dwa jakże różne światy Ameryki Południowej i Starego Kontynentu, do odwiedzania których nieustająco Was zapraszam i ja!
Ukłony (meksykańsko-słoneczne), Dagmara
Zdjęcia / Pics: FORelements
MORE ON SNAPCHAT:
Komentarzy 3
Komentarze są wyłączone.
Piękna ta poducha. Jeszcze piękniejszy jest ten kredens, który stoi za fotelem. Czekam, kiedy go pokażesz i opowiesz jego historię.
Ale brawo, cieszę się, ze w końcu pokazałaś kawalątek swojego świata, tego prawdziwego, na co dzień. Teraz już wszyscy zrozumieją i uwierzą, że Ty naprawdę kochasz kolory i wzory i masz wiele meksykańskiego słońca w sercu. Ściskam Cię szaro i industrialnie 🙂
Tak pięknie napisałaś!
I to prawda, pokazanie tego kawałeczka mojego mieszkania to spory (jak dla mnie) krok. Dziękuję, że doceniłaś! Może szaro oraz industrialnie, ale bardzo trafnie i serdecznie 🙂
Te wzorzaste kafelki są ekstra, pamiętam jak kuchnia mojej prababci była w takie podobne przyozdobione, zastanawiam się, czy nie zrobić u siebie, ale nie całej ściany, a jakiś mały kwadrat, np. nad kuchenką w takie płytki? Co o tym myślicie?