Kolory jesieni, czyli rzecz o inspirującej wyprawie z Pantone ramię w ramię
Colors of the fall, or on an inspirational trip with Pantone by my side
Podkład muzyczny: Miles Davis – “Autumn leaves”
Jak już wcześniej wspominałam, niewątpliwie przyszła jesień. Mamy to szczęście na naszej szerokości geograficznej, że jesień, szczególnie ta wczesna, jest bardzo malownicza. Orgia kolorów w przyrodzie działa pobudzająco i jednocześnie każdego roku daje nadzieję, że nie będzie tak źle. Oczywiście potem okazuje się, że nie jest najlepiej, zwłaszcza w listopadzie. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze trochę.
Zainspirowana kolorową grą wpadającego przez balkonowe okno światła uznałam, że wybiorę się na wycieczkę w poszukiwaniu kolorów jesieni. Barwy tej pory roku mają – całkiem zasłużenie – opinię jednych z najpiękniejszych, także gdy mowa o wnętrzach. Kolory jesieni bowiem kojarzą się cudowną rześkością na zewnątrz i domowym ciepełkiem w domu. Zadałam sobie jednak pytanie, co dla mnie oznaczają barwy odchodzącego lata. Tak więc, poszłam do lasu. Lasu Kabackiego, gwoli ścisłości. Poszłam ramię w ramię z paletą Pantone, która okazała się bardzo ciekawym towarzyszem w tej wyprawie.
Przede wszystkim, tuż po wyjściu z domu padłam trupem w wrażenia, gdy spojrzałam na wrześniowe niebo wczesnym popołudniem. Pamiętacie wpis o Portugalii i lazurowe Lisbon Story? Moi drodzy, mam dla Was świetną wiadomość – nasz nieboskłon niczym nie odbiega od turkusów Południa.
Także trawa, nasza polska trawnikowa trawa, ma kolor wręcz porażający swoją soczystością, nasyceniem, blaskiem bijącym od każdego pojedynczego źdźbła.
Zapatrzona w niebo i okoliczne trawniki o mało nie wywinęłam orła, ponieważ prawie wlazłam na kota bezczelnie wygrzewającego się na środku osiedlowej alejki. Ten nawet nie drgnął, obrzuciwszy mnie pogardliwym spojrzeniem znad wąsa. Przeprosiłam i poszliśmy z Pantone dalej.
Droga do lasu wiodła i przez bujną roślinność, i przez stare kartoflisko, i ścieżką wydeptaną milionami kroków postawionych na trasie do Powsina. Ręka w górę, kto się kiedykolwiek po drodze zastanowił nad rozbuchaną różnorodnością mijanych krzaków, drzew, traw.
Zwykłe kartoflisko okazało się surrealistycznym obrazem, skomponowanym z niezwykłej plątaniny elementów, linii, kształtów i odcieni. Uznałam to za odkrycie dnia! Wyobraźcie sobie takie zdjęcie we wnętrzu. Trochę apokaliptyczne, ale piorunujące, prawda?
Idę dalej…
…wchodzę do lasu, wyglądającego niczym z obrazów Nicolasa Poussina albo nawet i samego Jacoba van Ruisdaela…
…przechodzę etap „Blair Witch Project”…
…a potem „Predatora”.
Kolory jesieni bawią się nawet żołędziami, oblekając je w różne barwy. Tak na marginesie: kilka żołędzi zleciało z dębu prosto na moją głowę. Może dlatego wszystko teraz wydaje mi się takie ładne i wesołe?
Jesień wyjątkowo malowniczo wygląda na jabłonkach rosnących w gospodarstwie w Lesie Kabackim. Przedziwne, ale i piękne miejsce.
Jabłonkom towarzyszą ostatnie w tym sezonie mlecze, wyglądające jak zagubione w trawie słońca.
Nad wszystkim czuwa Matka Boska, otoczona malinową ramką w kapliczce przybitej do przydrożnego drzewa.
A potem już tylko las, las, las… Jesienny las, gdzie liście o różnych barwach splatają się w tańcu na gałęziach, grzyby są za pan brat z maleńkim drzewkami, które kiedyś wyrosną na wielkie i piękne dęby, a ich żołędzie spadną na głowy naszych potomków.
Jesienne barwy zebrane podczas wyprawy do lasu i zestawione jako elementy z palety Pantone utworzyły całkiem ciekawy mood board albo może obraz, taki z tych bardziej nowoczesnych. Nazwijmy go roboczo op-art w wydaniu wnętrzarskim.
Barwy jesieni w naturze sprawiają, że każda, nawet najkrótsza niedzielna wycieczka, jest niezwykłym przeżyciem estetycznym. Ani wcześniej ani później przyroda nie stroi się tak bardzo jak na bal pożegnalny lata. Przeniesienie tych kolorów do wnętrz udaje się zarówno w stylu rustykalnym, jak i południowym czy klasycznym, nawet skandynawskim, gdzie można wykorzystać biel, szarości i brązy. Panuje tu wielka różnorodność, bo i tak kontrastowa jest jesień – i światło, i deszcz, i kolor, i szaruga, i sweter, i okulary słoneczne.
Ukłony (spod palety liści), Dagmara