Gotycka wycieczka we współczesność, czyli nie taki horror straszny jak go malują
A gothic interior trip, or the devil is not so black as he is painted
Podkład muzyczny: Marilyn Manson – “Apple of Sodom”
Gotyk nie musi być ponury. Gotyk tak naprawdę ma wiele wspólnego ze światłem i powietrzem – duże otwory okienne, wysokie sklepienia, wieże strzelające w niebo, lekkość konstrukcji, misterne koronki pinakli. Czarne piętno nadała mu literatura przełomu XVIII i XIX wieku, nakrywając wampirzą peleryną targaną wiatrem gdzieś koło zrujnowanego zamku na bagnach.
Co więcej – gotyk może być nawet zabawny. No, przynajmniej ja od lat patrzę z dużą sympatią na przykład na „Amerykański gotyk” Granta Wooda. Bohaterowie obrazu wprawdzie mają poważne miny, ale w tle, za ich plecami, kwitnie dom, z gotyckimi oknami właśnie. Jego biel wyraźnie odcina się od błękitu nieba, w oknie zaś powiewa delikatna firaneczka. I właśnie takim gotykiem się dziś zajmiemy.
Grant Wood “Amerykański gotyk” (1930)
Współczesne gotyckie pomieszczenia zachowały podstawowe cechy stylu, ale zinterpretowały je po swojemu. Otwory okienne są duże, bywa że zwieńczone łukiem ostrym lub czymś na kształt. Białe ściany kontrastują z ciemnymi meblami. Nie ma tu jednak śladu ponuractwa, a raczej pewien minimalizm, monochromatyczna surowość. A ściany nie są czarne.
interiordesigndecoratingideas.net
Pomieszczenia w tym stylu są surowe, ale przyjazne. Surowość oznacza tu redukcję gamy kolorystycznej, znikomą liczbę bibelotów, wyeksponowanie elementów konstrukcyjnych, na przykład belek stropowych. Białe ściany (białe!, a nie pastelowe, ecru czy podobne) odciążają wnętrze, które mimo wyposażenia w raczej ciemnych barwach nie wydaje się nieprzyjazne czy trumienne, czyli jak z powieści gotyckiej właśnie.
Czasem z tego tradycyjnie pojmowanego gotyku zostają tylko ciemne elementy, jak okienna rama, dywan, klosz czy obudowa sufitowych reflektorków.
Czasem – ale jest to rozwiązanie rzadsze – powyższe zasady można zastosować w negatywie, czyli pomalować ściany na ciemny kolor i wstawić białe meble. Tu mamy jeszcze jeden gotycki smaczek; obraz, który jest puszczeniem oka do horrorystycznych konotacji gotyku.
interiordesigndecoratingideas.net
Tu podobna wersja, ale z – powiedzmy – portretem przodka. Też taki trochę klimat gotyckiej powieści, prawda?
Tu też wersja z obrazem, ale bardzo przewrotnym…
Cattelan Italia / minimalisthousedesign.com
Współczesny gotyk jest subtelniejszy od swojego pradziadka, to na pewno. Ale i dziś zdarzają się stylizacje nawiązujące bardzo wyraźnie do historii. Co ciekawe, wcale nie są nieaktualne, prawda? No, może nieco zbyt wyszukane jak na mój gust, ale ogólnie się bronią.
Tu – dwie kuchnie, które zakwalifikowałam jako gotyckie. Ta pierwsza jest zdecydowanie nowoczesna, ale mocno tkwi w podstawach stylu; z jednej strony jest zabudowana, ciemniejsza i nieco przytłaczająca, co równoważą leciutkie meble (w tym krzesła pp. Eamesów) oraz biała ściana. No i te cudne i wspaniałe lampy Skygarden (proj. Marcel Wanders), które tutaj kojarzą mi się z gotyckim sklepieniem.
Ta z kolei to nowa gotycka kuchnia w wydaniu glamour, a nawet nieco historyzującym. Bardzo mi się podoba sprytny zabieg, dzięki któremu prawie czarne meble nie przytłaczają: biała podłoga oraz cudownie odbijające światło szkło i lśniąca stal w przestrzeni roboczej.
Porównajmy teraz dwie współczesne gotyckie sypialnie, gdzie schemat jest w sumie podobny jak w wypadku kuchni czy salonu. Jedna jest na wskroś nowoczesna, druga zaś – nieco historyzuje, ale broń Boże nie wygląda jak plan filmowy horroru z wytwórni Hammer. Może to przez ten całkiem współczesny kaloryfer?
Night Hotel (Nowy Jork) / prweb.com
Łazienka gotycka wcale nie wymaga wanny w kształcie trumny. Wanna może być tradycyjnie biała, ale zestawiona z ciemnymi kafelkami. Te tutaj są nieco za ciemne – moim zdaniem – ale są tacy, którym się podobają. No cóż, zawsze można zapalić świeczki i stworzyć (cytując klasyka) nastrój parura. Ale czy nie groziłoby to upodobnieniem poczciwej wanny do katafalku? Mam mieszanie uczucia, stanowczo.
Gotyk daje – jak wiemy – stylistyczne pole do popisu. Oprócz wersji pierwotnej (też zresztą dzielonej na kilka odmian), mamy neogotyk, nowy gotyk, a także Smoke Collection projektanta Maartena Baasa. Holender zupełnie nie przejmuje się szacunkiem dla ikon designu – meble o klasycznych lub kultowych formach po prostu puszcza z dymem i oddaje światu nadpalone. To chyba taka bardzo dosłowna interpretacja gotyku płomienistego (flamboyant).
Palenie mebli w ogóle musi być przyjemnym zajęciem, bo podobne wychodzą też z pracowni Straight Line Designs, spod ręki znanego nam już Kanadyjczyka Judsona Beaumonta.
Burn Table / straghtlinedesigns.com
Proszę – kolejny przykład na to, że gotyk niesprawiedliwie jest widziany jako styl dla ponuraków; tym razem to szafka od Judsona Beaumonta.
Little Black / straightlinedesigns.com
No i nasza gotycka wycieczka dobiegła końca. Nie zagryzł nas po drodze wampir, nie spadła na głowę cegła ze zrujnowanego zamczyska, nie utonęliśmy w bagnach. Wniosek jest jeden: nie taki gotyk straszny jak go malują. Co więcej, gotyk może być zabawny. Jak stare horrory z wytwórni Hammer.
Ukłony (spod czarnej peleryny), Dagmara
—
Best regards (like a black cape), Dagmara