Fusion, popart, vintage, folk oraz industrial, czyli koktajl z RPA
Fusion, popart, vintage, folk & industrial, or a cocktail mixed in RSA
Podkład muzyczny (Background music): R.E.M. – “Orange Crush”
Za oknami nieciekawie, upał zelżał, nastrój spada, ciśnienie również, jakaś taka oklapła jestem (jak mawiali klasycy) i choć nie mam krawata, nie jestem nawet awanturująca się. Wieczna senność próbuje mnie wykończyć, lecz ja się jednak nie poddam. A gdzie jest najwięcej słońca (przynajmniej w powszechnym mniemaniu)? Gdzie? No w Afryce! I tam dziś jedziemy na orzeźwiający koktajl.
—
There’s nothing interesting there, outside the windows, the heat has decreased dramatically, so have moods, so has the pressure. I’m like deflated, I don’t even feel like dancing (as the Classics used to say, or rather sing). The permanent drowsiness apparently is trying to kill me, but I’m not going to give up! And where does the sun always shine (again, as the Classics used to sing)? Where is the place? No, not in TV. In Africa! Therefore we’re going there today for a refreshing mix!
https://www.youtube.com/watch?v=7sLiAebWM7U
Dom, który dziś obejrzymy, nie miał prawa wyglądać inaczej. Jego właściciel bowiem najpierw współpracował z energetyzującym Red Bullem, potem zaś założył własną, obecnie jedną z najpopularniejszych w RPA markę napojów, której znakiem charakterystycznym jest wygląd puszek, a raczej ich mocne kolory.
To właśnie w takim domu jak ten chciałabym robić imprezy dla przyjaciół. Moglibyśmy tak sobie siedzieć i gadać i w ogóle fajnie spędzać czas, jak zawsze podczas naszych spotkań lub wyjazdów. Więc dlaczego teraz nie udać się do RPA na zaskakująco dobry koktajl?
—
The house we’re going to visit today has been strongly defined by its owner’s personality. Namely, the man had been related to the energy Red Bull once, and then he established his own soda brand which became one of the most popular drinks in RSA. The cans are easy to distinguish by their colorful design.
This is exactly the house where I would like to entertain my friends. We could seat together and chat, and talk, and gossip; we could spend time together like we do during various events and journeys, and we have travelled a lot together. So why not to RSA this time for a tremendously tasty cocktail?
Willa pod Kapsztadem to miks wszystkiego, co FORelements lubi najbardziej. Przede wszystkim, to symfonia wzorów oraz starcie kolorów. To fuzja popartu i vintage. Mocne graficzne elementy mieszają się tu z takimi dostojnymi klasykami jak fotel czy krzesła Hansa Wegnera. Afrykański folk sąsiaduje z czystą formą Skandynawii. Zieleń za oknem stapia się w jedność ze szmaragdami na salonach. I światło! Wszędzie światło, wpadające przez gigantyczne, industrialne okna na całą ścianę. Industrialna jest tez łazienka, co w tym gabinecie osobliwości w sumie już nie powinno dziwić.
Nacieszmy się tym, nakarmmy tymi pięknościami oczy wbrew listopadowych szarościom.
—
The villa in the suburbs of Cape Town is a blend of everything FORelements likes the most. First of all, it’s a symphony of patterns and a craziness of color blocking. It’s a fusion of popart and vintage. Strong graphic elements compete with such dignified classics like chairs by Hans Wegner. African ethnic items adjoin pure Scandinavian forms. The green outside harmonizes with the emerald inside. And the brightness! The light pouring in through gigantic, industrial full wall windows!The bathroom is industrial too, however it shouldn’t be surprizing to anyone in such cabinet of wonders.
Let’s enjoy it, let’s feed our eyes with these beauties, in spite of the November greyness.
Pyszny ten afrykański drink, prawda? Energetyzujący i pobudzający, także do odważnej kreatywności. Okazuje się bowiem, że pozornie sprzeczne składniki świetnie do siebie pasują, jak w najlepszej kuchni fusion. Tak samo jest z urządzaniem wnętrz. Połączenie składników z różnych bajek okazuje się zadowalać najwybredniejsze gusta. Trzeba się tylko odważyć. No to, na zdrowie!
Ukłony (afrykańskie i soczyste), Dagmara
—
How tasty is the African drink! Energizing and inspiring to be open and creative. It turns out that apparently contradictory ingredients match perfectly, like in the best fusion cuisine. The same thing happens in interior designing. Blending extremely different components can be surprisingly satisfying for the most choosy ones. All you need is courage. Well, bottoms up!
Best regards (African & juicy), Dagmara
Zdjęcia / Pics: Marie Claire Maison (© Nicolas Mathéus)
Komentarze 18
Komentarze są wyłączone.
Łazienka, jadalnia i piękne loftowe okna – stunning. Ale w salonie oszalałabym po dwóch godzinach. Feria barw, plus stosy porozrzucanych zabawek moich dzieci i decybele przekraczające dopuszczalny poziom, nie, nie, nie. Dlatego mój dom, który dziś wieczorem zobaczysz na moim blogu kochanieńka, jest monochromatyczny, jako spokojna scenografia do bujnego życia rodzinnego i towarzyskiego. 🙂 Go Bloggirls!
Czyli nie tylko nam się udało połączyć szaro-bury styl belgijski i soczyste mexico!:))) Beton, kamień okna są ode mnie a cała reszta Twoja….mix wyszedł super! 🙂
No ale przyznasz, że z kolei mój dom jest raczej w powyższym klimacie 🙂 Twój faktycznie nieco od tej estetyki odbiega, ale to jest właśnie dobre w Bloggirlsach, że każda jest inna!
Ja widzę, że nam to coraz lepiej idzie, ten ekstremalny mix. Może czas sięgnąć po następną wspólną nagrodę? :))) Go, Bloggirls!
Piękne kolory, idealne na taką pogodę, a widok za oknem wart milion dolarów
Baaardzo ciekawe mieszkanie, przyjemne dla oka, ale w takim wnętrzu na stałe chyba nie czułabym się dobrze.
Pozdrawiam cieplutko 🙂
Maja
Ciekawe industrialne elementy, a kolory dobrze spisałyby się zimą 🙂
Pozdrawiamy!
Idealne miejsce na zimę! Absolutnie 🙂
Ja wiem, że to wnętrze jest w sumie trudne, ale sytuację “ratują” te okna. Przy takim świetle to najlepszy środek na podniesienie nastroju. Uwielbiam takie klimaty.
Takie okna to skarb! Moim marzeniem jest mieszkanie z takimi właśnie. I takimi meblami. I takimi kolorami. A nie, przepraszam, takie kolory to ja już mam !
fajne wnętrze, choć jak dla mnie kolory w salonie jednak trochę za mocne i za bardzo odwracają uwagę od niesamowitej zieleni za wielkimi oknami. Ale resztę pomieszczeń brałabym bez zastanowienia
Ta zieleń jest po prostu fantastyczna! To taki odpoczynek dla oczu po szaleństwie kolorów dla osób, które są w nich zakochane trochę mniej niż ja, niżej podpisana 🙂 Ale najpiękniejsze są właśnie te okna. Marzę o takich.
Świetnie bym się czuła w takich wnętrzach. A te “fototapety” w oknach, ach bajka!
Prawdziwa bajka. I to jest najlepsze, że takie miejsca istnieją!
Przedpokój i salon aż krzyczą, chodźcie do mnie, oglądajcie mnie.tj.napisałaś to symfonia kolorów, absolutnie tak! Zaczerpnę trochę z tych miksów jak dożyję swego remontu;)
Hahhaa, mam te same plany. Też zaczynam kombinować w kierunku remontu, a że kolorowych dupereli u mnie nie brakuje, powinno wyjść coś takiego. Ale to pieśń przyszłości… 🙂
Obłędne wnętrze i obłędne zewnętrze. W środku mogłabym zamieszkać i gapić się godzinami na to co jest za wielkimi, pięknymi oknami. Dla mnie po prostu czad.
Do koloru człek się przyzwyczaja i wcale nie jest go tu za dużo. W ogóle w gorącym klimacie inaczej się odbiera kolory niż w naszym umiarkowanym klimacie.
Jak dla mnie BOSKO!!!
A i ja z chęcią bym wzięła walizeczkę i ta pojechała!