Design kwitnie w Mediolanie, czyli Spazio Rossana Orlandi na Fuorisalone 2015
Design flourishes in Milan, or Spazio Rossana Orlandi at Fuorisalone 2015
Podkład muzyczny (Background music): Stone Temple Pilots – „Wicked Garden”
No i się zaczyna to pomediolańskie szaleństwo sprawozdań, wniosków, analiz, wrażeń, ocen i przewidywań!
Koniec iSaloni, Fuorisalone, Salone Satellite oraz dziesiątek imprez towarzyszących podczas największego na świecie święta designu oznacza początek łamania sobie głowy i pióra, by to wszystko sprawnie i ciekawie zrelacjonować.
Na pierwszy ogień (namiętności do designu) pójdzie więc u mnie miejsce naprawdę cudowne, tajemniczy ogród w jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic Mediolanu, czyli Spazio Rossana Orlandi – galeria, showroom, magnes dla poszukiwaczy oryginalnych projektów znanych i nieznanych.
Za bramą z wielkimi inicjałami właścicielki – RO – gości wita ogród z kawiarnią. Pod szklanym dachem, między zieleń, stoły, fotele i zwiedzających wplatane są obiekty wystawowe; różne, zależnie od wydarzenia. Sztuka jest tu dosłownie na wyciągnięcie ręki, a design – oczywiście – jest wszędzie. Głębiej, w starej kamienicy roztacza się labirynt korytarzy, a w każdym jego zaułku czeka zaskoczenie. Nie inaczej było teraz, podczas Mediolańskiego Tygodnia Designu, czyli Fuorisalone.
—
Let’s get the party started; the post-Milan spree of coverages, conclusions, analyses, impressions, evaluations and predictions.
The end of iSaloni, Fuorisalone, Salone Satellite and dozens of associated events during this world’s biggest bonfire of design means the beginning of puzzling over how to report it on efficiently and interestingly.
I’m going to start with a really wonderful place, a secret garden in one of the most prestigious districts of Milan, namely Spazio Rossana Orlandi – a gallery, a showroom, magnetizing all who look for design and designers known and unknown.
Behind the gate with the owner’s initial letters – RO – guests are welcomed in a garden and a café. Under a glass roof, exhibitions interlace with plants, tables, chairs and visitors. The art is literally within reach and design, of course, is everywhere. Further, inside the old tenement house you enter a labirynth of corridors full of showcases. Just like during Milan Design Week, i.e. Fuorisalone.
„Gorilla su Cattedra” statue & „Monkey Lamb” lamps (for Seletti) by Marcantonio Raimondi Malerba
Szafka z zatopionymi w żywicy elementami / Cabinet (with details in resin) by Emanuela Crotti for ManuFatti
Niekwestionowaną gwiazdą tegorocznej wystawy w Spazio Rossana Orlandi była Nika Zupanc, słoweńska projektantka, chyba najbardziej znana powszechnemu odbiorcy dzięki lampom, szczególnie „Lolita” oraz „Back Cherry”. Nika pokazała w Mediolanie kolekcję jak zwykle kobiecą, ale niesłodką. Koronkowe wykończenia, miłe w dotyku materiały, lekka konstrukcja, delikatność stalowych magnolii. Duch kobiety zaklęty w przedmiotach codziennego użytku. Ujmę to tak: te rzeczy są piękne.
—
The undisputed star of this year’s exhibition in Spazio Rossana Orlandi was the Slovenian designer, Nika Zupanc. Her probably widely best known pieces are lamps, especially „Lolita” and „Black Cherry”. In Milan, Nika showcased a collection, as she always does, feminine but far from sweet. Lacy finishings, gentle fabrics, light structures, the delicateness of steel magnolias. The spirit of a woman enclosed in every-day objects. Let me put it this way: the things are beautiful.
Nika Zupanc ponadto zaprezentowała swoje projekty dla londyńskiej marki Sé. Te CU-DOW-NE kanapy, fotele, lustra, lampy zebrane w „Collection III” to meble bez wątpienia inspirowane latami 50-tymi, ale przerysowane. Najbardziej wygodne elementy zostały powiększone, by dosłownie zanurzyć się w wygodzie i elegancji z odrobiną glamouru.
—
Moreover, Nika Zupanc showcased her pieces designed for the London-based brand Sé. The A-MA-ZING sofas, chairs, mirrors and lamps from the „Collection III” are undoubtedly inspired by the 1950s but oversized. The most comfortable elements are larger than usually, so you can literally immerse into the relax and elegance with a bit of glamour.
Gufram. Gufram i uśmiech, poczucie humoru oraz kultowy wieszak-kaktus (Drocco / Mello), który Wam już prezentowałam. Ponadto, Gufram to mój mój Marcel Wanders i jego puf „Magnolia”. Obok, wielkie łóżko-gniazdo i poduszki-jajka. Dalej – szafa „Globe” (Studio Job) z obracającym się globusem z pianki poliuretanowej (znaczy – miękki). Uważam, że to fantastyczny pomysł do dziecięcego pokoju. Potem, ławka „Summertime” (Valerio Berruti), łącząca design ze sztuką.
Dzięki Guframowi zwyczajne rzeczy zmieniają funkcję w sposób lekki, łatwy i przyjemny. Bardzo inspirujące.
—
Gufram. For years Gufram has been a word for smiling, sense of humour and the iconic „Cactus” and „Megacactus” coat racks (Drocco / Mello) I have once featured on FORelements. Furthermore, my and only my Marcel Wanders and the „Magnolia” pouf. Next to it, a giant nest-bed with eggs-pillows. Next, the „Globe” cabinet (Studio Job) with a spinning globe (made of polyurethane foam, which means it’s soft). I think the piece is more than suitable for a kid’s room. Then, the „Summertime” bench (Valerio Berruti) combining art and design.
It’s for Gufram that usual things change their function in a smooth, nice and easy way. Very inspiring.
Marimekko i jego nowa kolekcja „Mindscapes” inspirowana wielkim miastem i graficzną estetyką lat 60tych. Tym projektom daleko do słynnych maków Maiji Isoli, które stały się znakiem firmowym marki. Czarno-biała tonacja z kolorowymi elementami koncentruje się na wzorach drobnych niczym okna wieżowców i sygnalizacja świetlna. Pokazane wśród zieleni mediolańskiej galerii przypominają o tym, że architektura doskonale łączy się z naturą, dzięki czemu łagodnieje i jest bliższa użytkownikowi.
—
Marimekko and its new „Mindscapes” collection is inspired by a big city and the graphic esthetics of the 1960s. The pieces are nothing like the widely recognized Maija Isola’s poppies which became the brand’s mark. The black and white palette with few colorful details is focused on patterns small like a skyscraper’s windows and traffic lights. When showcased among the ubiquitous green in the gallery, they remind that architecure perfectly blends with nature what makes it softer and more corresponding to user’s needs.
Scarlet Splendour to nowa luksusowa marka, której celem jest skupianie projektantów z różnych krajów i kultur. Za jej pierwszą kolekcją – „Vanilla Noir” – stoi Matteo Cibic. Inspirowane Włochami meble zostały ręcznie wykonane w Indiach. Przywodzą na myśl stary Hollywood z jego blaskiem i przepychem. Złote lampy „Luce Naga” powtarzają płynne ruchy węża, delikatnie wijąc się na ścianie, niczym piórkowe boa wokół ramion gwiazdy niemego kina. Przypominają też trochę arabskie litery, w których zaklęte są pełne przepychu opowieści tysiąca i jednej nocy. Niezwykłe.
—
Scarlet Splendour is a new deluxe brand and its aim is to gather designers from different countries and cultures. Its first collection – „Vanilla Noir” – is designed by Matteo Cibic. The pieces, inspired by Italy and handcrafted in India, bring back memories of the Old Hollywood with its glamour and splendour. Golden „Luce Naga” lamps mimic serpent’s movements, gently curling on a wall like a feather boa on the arms of a silent movie star. Moreover, they remind me a bit of Arabic letters, with the One Thousand and One Night tales enchanted within. Extraordinary.
Tokyo Midtown Award, czyli laureaci konkursu dla debiutujących i młodych projektantów w Japonii (a tych jest naprawdę mnóstwo, o czym opowiem przy okazji relacji z Salone Satellite). Tematem przewodnim konkursu było uchwycenie „japońskich wartości”. Powiem tak: japoński design jest mi znany, ale ta wystawa zaskoczyła mnie poczuciem humoru. Wybrałam tylko klika projektów, ale naprawdę, uwierzcie mi, nie było łatwo.
—
Tokyo Midtown Award, or winners of a Japanese competition for young and debuting designers (and there is a lot of them but I will tell you about it later, in a post on Salone Satellite). The key theme was „Japan values”. I have to admit: I know the Japanese design but this particular exhibition surprised me with its sense of humour. I have chosen only few pieces to feature them here but, believe me, it was not easy.
Maseczki nawilżające do twarzy inspirowane maskami teatru kabuki. Pani domu musi w nich wyglądać… wyjątkowo?
Ręczny grill do wypalania wzorów na jedzeniu.
Wykałaczki z przepowiedniami. Tak, wykałaczki też się projektuje. / Yes, toothpicks are design too.
Poduszka pokazująca relaksacyjne możliwości cyfry 5.
Szklanki do piwa w kształcie wulkanu. Piwo po nalaniu kipi jak aktywna Fudżijama.
Pozory mylą, nie suknia zdobi człowieka… Albo ja po diecie, i tak dalej, i tak dalej…
I na koniec – dość ciekawe pokazanie, jak design czerpie z otoczenia w najbardziej przewrotny sposób. Otóż, w galerii wylądowała 2-osobowa (!!!) torpeda z czasów pierwszej wojny światowej. Florencka marka Panerai od 150 lat projektuje zegarki i urządzenia pomiarowe dla włoskiej marynarki. Zegarki są również dostępne dla cywilów, ale – no cóż – raczej tych bardziej majętnych.
—
And last but not least – a quite interesting case of design inspired by the ambient. In other words, there was a WWI two-person (!!!) torpedo put into the gallery. For 150 years, the Florence-based brand Panerai has designed watches and measuring equipment for the Italian navy. The wristwatches are available for civillians too, however they have to be very rich.
Fuorisalone, czyli Mediolański Tydzień designu, to wiele, bardzo wiele imprez, wystaw, wydarzeń i spotkań. Nie miałam jednak wątpliwości, podobnie jak rok temu, że Spazio Rossana Orlandi jest obowiązkowym punktem mojego programu. A program był przebogaty i będę Was raczyć moimi wspomnieniami z Mediolanu jeszcze kilka razy.
Słowo na koniec: Nieważne, że niektóre obiekty są z różnych powodów niedostępne dla przeciętnego użytkownika. Ważne są pomysły, zachęta i ta cudowna świadomość, że samemu można zmienić świat wokół siebie. Potrzebna jest tylko odrobina inspiracji, a to, żeby Wam ją dostarczyć, to już moje zadanie, które z radością staram się wypełnić. Zawsze.
Arrivederci! (mediolańsko-designerskie), Dagmara
—
Fuorisalone, or the Milan Design Week, stands for many and a lot of events, exhibitions, meetings and happenings. However, I had no doubts, just like a year ago, that I should visit Spazio Rossana Orklandi. My schedule for Milan was extremely busy and I’m going to tell you about it a few more times.
The closing word: It really doesn’t matter that some of the featured pieces are unavailable for a common user. What’s important is encouragement, ideas and that wonderful awareness that you can change your surrounding by youself. All you need is a pinch of inspiration and a boost. In turn, my job is to bring it to you, what I do with joy. Always.
Arrivederci! (like Milan & design), Dagmara
Zdjęcia / Pics: FORelements
MORE ON SNAPCHAT:
Komentarzy 4
Komentarze są wyłączone.
Od następnego razu to wydarzenie bedzie i moim punktem obowiązkowym w planie iSaloni 🙂 super, dziki za relacje, choć dzięki niej, a raczej przez nią żałuję że nie pojechałam
Program i tak był napięty jak cięciwa. Nie da się wszystkiego oblecieć, ale to miejsce jest czarodziejskie; czas sam się rozciąga, by tam pojechać 🙂
Life will never be the same after ISaloni – miejsce warte zobaczenia – bardzo dziękuję za tę relację. Pozdrawiam, Kasia
Następnym razem zabiorę Was do Rossany! I nie będzie mnie interesował sprzeciw oraz inne plany 🙂